***Wspomnienie***
Siedząc przy stoliku, cały czas się śmiałam. Tak, o wiele bardziej lubiałam być pijana, bo zapominało się wtedy o rzeczywistym świecie.
Wtedy, nie kontaktowałam już wogóle, nie miałam świadomości co robię...
Nagle po mojej jednej ze stron, usiadł Austin, który jeszcze przed chwilą siedział na przeciwko mnie.
- Ślicznie wyglądasz. - szepnął mi do ucha, a ja poczułam jak na moich policzkach powstają rumieńce. - Z resztą jak zawsze. -dodał, a ja się do niego uśmiechnęłam. Znowu patrzyliśmy sobie w oczy, nie wiedziałam zupełnie co się ze mną dzieję, byłam jakby nie sobą...
Austin, zaczął odgarniać moje włosy z twarzy, a potem zaczął jeździć dłonią po moim ramieniu. Nie przeszkadzało mi to, a wręcz przeciwnie...
W pewnym momencie, Austin wbił się zachłannie w moje usta, złapał mnie za biodra i posadził na swoich kolanch. Ten pocałunek był taki agresywny i namiętny, że aż nie mogliśmy oderwać się od siebie, a zrobiliśmy to dopiero gdy zabrakło nam oddechów...
***Koniec Wspomnienia***
W moich oczach zaczęły gromadzić się łzy, nie chcąc, żeby Kelly je widziała, pobiegłam na górę do swojej łazienki. Wpadając do niej, zamknęłam ją, a sama zjechałam po ścianie na podłogę. Miałam wrażenie, że moje łzy wylewają się litrami, a ja nie miałam najmniejszgo zamiaru ich powstrzymać. Co on wogóle sobie myślał, że pójdziemy do toalety i tam mnie zaliczy?! Czy może jak pierwsza lepsza polece za nim do jego domu?! Perfidny dupek! Wykorzystał to, że byłam pijana. Już nigdy więcej się nie napiję, nie potym.
To naprawdę bolało, bolało to, że tylko gdy zrobiłam się pijana, to jakiś idiota myślał, że wszystko mu wolno. Dlaczego zawsze złe rzeczy przytrafiają się mnie? Dlaczego nie mogą się przydarzyć innej osobie?
W pewnym momencie, wstałam z podłogi i podeszłam do mojej kosmetyczki, wyjmując z niej...żyletke. Trzymając ją w ręku, wykonałam jedno draśnięcie na lewej ręce, gdzie zaraz zaczęła lecieć krew. Miałam tych ran już trochę, dlatego też zawsze nosiłam bransoletki na tej ręce. Nie poczułam bólu, bo ten był mały w porównaniu z psychicznym...
Nie mogłam zrozmieć, dlaczego faceci traktują dziewczyny czy kobiety, jak zabawki do łóżka, przecież my też mamy uczucia, prawda?
- Mia, otwórz. Nie będziesz siedziała tam, przecież wieczność. - mówiła Kelly przez drzwi, ale ja nie miałam zamiaru stąd wychodzić, w tym momencie chciałam pobyć sama.
- Nie, Kelly. Teraz chcę być sama. - powiedziałam, a z moich oczu wypłynęły kolejne łzy.
- Dobrze. To ja idę do domu. Na razie.
To oczywiście nie była wina Kelly, ale ja nie potrzebowałam żadnego towarzystwa...
***
Parę godzin siedziałam w swoim pokoju i płakałam. Nie mogłam znieść tego, że gdy byłam pijana to on dotykał mnie i całowaliśmy się. Może dla osoby z boku wydawało się to dziwne, ale jeśli ten ktoś nie przeżył tego co ja, to z pewnością nie wie o czym mówię.
Po paru godzinach, postanowiłam się ogarnąć. Nie chciałam w tej sytuacji nic jeść, dlatego też tylko napiłam się soku. Domyślałam się, że wyglądam tragicznie, za pewne jeszcze gorzej niż rano, lecz nie obchodziło mnie to. Postanowiłam obejrzeć jakiś film, z moich wyborów padło na "Zmierch", nie patrząc jaka to część, włożyłam płytę do DVD i usiadłam z powrotem na sofę. Za chwilę film się zaczął, a ja swój wzrok wbiłam w ekran telewizora. Film ten oglądałam już parę razy, lecz wtedy nie miałam nic innego do roboty.
Podczas oglądania filmu, uświadomiłam sobie, że prawdziwa miłość istnieje tylko na ekranie, w prawdziwym życiu nie istnieje, w nim liczy się tylko seks. Ja już dawno przestałam marzyć, że spotkam chłopaka, który mnie pokocha, a ja jego, nie łudziłam się. Takie coś nie istnieje. Nie istnieje chłopak, który pokochał by dziewczynę bez interesownie...
Oglądając końcówkę filmu, trochę zamarzyła mi się taka miłość do końca życia, ale tak jak powiedziałam wcześniej nie łudziłam się i to już od jakiegoś czasu, ale ta wczorajsza/dzisiejsza sytuacja to bardziej umocniła.
Po paru minutach, film dobiegł końca, a w moich oczach znowu nabrały się łzy, ale je powstrzymałam. Nie chciałam znowu płakać. Może pomyślicie, że jestem bardzo słaba, ale to nieprawda, ja po prostu czasem nie miałam już siły na to wszystko, na tych wszystkich facetów, którzy patrzą tylko na tyłek i cycki, i na ludzi, którzy widzą tylko czubek własnego palca, a nie widzą tych wszystkich ludzi dookoła nich, którzy mają problemy...
***Oczami Austin'a***
Siedąc w swoim pokoju, rozmyślałem o Mii. Gdy wczoraj się całowaliśmy, czułem się jak nigdy przedtem, jej usta były takie słodkie i całowały tak bardzo delikatnie. Może zapytacie czy żałuję, że tak jakby ją wykorzystałem. Odpowiedź brzmi, nie. Nie żałuję tego, bo to było silniejsze ode mnie. Czułem jak powoli się w niej zakochuję, lecz nie byłem pewiem czy powinienem. Mia, to najwspanialsza dziewczyna jaką spotkałem, ale ona nikogo nie dopuszcza do siebie. Jest jak taka lalka zamknięta w pedełku z, którego nie chce wyjść. To z nią była jak taka miłość od pierwszego wejrzenia, ale nie odwzajemniona i byłem pewien, że nie odpuszcze.
***
Idąc przez ciemny park, ujrzałem w oddali drobną postać, Mii. Gdy tylko ją zobaczyłem na moje usta wkradł się łobuzerski uśmiech. Chciałbym wtulić ją w swoje ramiona, ale wiedziałem, że to niemożliwe. Ta dziewczyna, w tak krótkim czasie, zaprzątała cały mój umysł.
- Cześć. - powiedziałem, ale ona nic nie odpowiedziała.
Co ja znowu zrobiłem?
- Mia. - złapałem ją za ręke i odwróciłem tak, aby stała przodem do mnie.
- Zostaw mnie. - powiedziała tak cichutko, że ledwo usłyszałem te zdanie. Dziewczyna, za wszelką cene unikała mojego wzroku, wodziła nim wszędzie tylko nie patrzyła na mnie.
- O co chodzi? - spytałem, a wtedy Mia spojrzała na mnie. Chociaż na dworzu było dość ciemno, zauważyłem jak w jej oczach napływają łzy.
- Ty się jeszcze pytasz?! Nie jesteś dla mnie nikim ważnym, więc zostaw mnie w spokoju. Nie dawno wróciłam z Londynu i chcę poukładać swoję życie, a ty ciągle czegoś ode mnie chczesz. Nie dajesz mi spokoju, a na wczorajszej imprezie zachowałeś się jak totalny dupek! Wykorzystałeś mnie, gdy byłam pijana, czy ty masz wogóle uczucia?!
Dziewczyna, wypowiedziała każde zdanie, dokładnie i głośno. Widziałem w jej oczach ból, taki potworny ból i to przeze mnie. Owszem, jej słowa mnie zabolały. Powiedziała, że nie jestem dla niej nikim ważnym i mimo, że to wiedziałem to gdy to usłszałem, bolało to o wiele bardziej.
- Ale, skąd wiesz?
- Wiesz, mam przyjaciółki, które mi powiedziały i jestem im za to bardzo wdzięczna. Cholerny hipokryta. - rzuciła ostatnie zdanie na odchodne, pozostawiając mnie w totalnym osłupieniu. Nie wiedziałem co mam robić. Nie była moją dziewczyną, ani przyjaciółką, tylko znajomą w, której się zakochuję i chciałem zdobyć jej zaufanie, ale wiedziałem, że teraz to nie będzie takie łatwe...
***Oczami Mii***
Gdy go spotkałam chciałam go uderzć z plaskacza, lecz nie chciałam robić scen, nie chciałam, aby widział, że tak bardzo mnie to zabolało. Powiedziałam mu prosto w oczy to co chciałam, a on jak było widać, był dość zszokowany, że o tym wszystkim wiem. Był dla mnie zwykłym znajomym, a czuł się tak jakby był dla mnie nie wiadomo kim. Co on myślał, że wlece mu w ramiona tak jak każda by to zrobiła? Może wcześniej, ale nie teraz, nie po tym wszystkim co się wydaryło w Londynie. Ja potym już nie umiem nikomu zaufać, nie potrafię...
~~~~~~~~~~~
I jest szybciutko rozdział...
ask.fm/Juliaaaa235