niedziela, 14 grudnia 2014

Rozdział 7

Stojąc przy oknie, przed klasą, gdzie miałam zaraz zacząć lekcję, moja złość przeszła. Uspokoiłam się i byłam, że tak powiem ostoją spokoju. Chciałam zacząć cieszyć się życiem jak każda dziewczyna w moim wieku i wiedziałam, że do tego będę musiała mieć swoich przyjaciół blisko siebie. Nie zamierzałam im mówić co się wydarzyło, ale wystarczy mi jak będą obok mnie, co zresztą tak jest. Bardzo ich za to kochałam.

Nagle zauważyłam Amy i Kelly, kierujące się moją stronę, dziewczyny były bardzo uśmiechnięte i aż mnie tym zaraziły, bo gdy tylko je spostrzegłam zaczęłam się uśmiechać w ich stronę.
- Hej. - powiedziałam i przytuliłam się najpierw z jedną, a potem z drugą. - A co wy takie uśmiechnięte? - dodałam
- A po prostu... - zaczęła Kelly - ...umówiłam się Mike'm.
- To świetnie! - niemalże wykrzyczałam, a następnie, kolejny dziś już raz, ją przytuliłam. Cieszyłam się jej szczęściem i pasowało mi to, bo była jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Kelly, od dawna podobał się Mike, a on nie okazywał jej jakiegoś większego zainteresowania w porównaniu do niej i innych dziewczyn, a teraz najwyraźniej to się zmieniło.
- Bardzo się cieszę. - powiedziałam
- A powiedz, kiedy jest ta randka? - spytałam, a ona popatrzyła na mnie niepewnie. Po jej wzroku nie mogłam nic odczytać. Patrzyła na nas i było po niej widać, że jakby bała się mi, to znaczy nam, odpowiedzieć, ale przecież nie miała czego, ponieważ byłyśmy przyjaciółkami.
- Dzisiaj. - powiedziała dość cicho, i zaczęła błądzić wzrokiem dookoła siebie.
- To wspaniale. Po szkole pójdziemy do Ciebie i pomożemy Ci się wyszykować. - powiedziała Amy z uśmiechem na twarzy. Kelly jakby odetchnęła z ulgą, sama nie wiem czego się tak bała.

Zawsze lubiałam Mike'a, dlatego też wolałam, aby moja przyjaciółka była z nim, niż z jakimś palantem. Chłopak był przystojny, wesoły, pewny siebie, ogólnie byli bardzo podobni do siebie wraz Kelly. I byłam pewna, że idealnie będą do siebie pasować.

Dziewczyny, o czymś ciągle rozmawiały, a ja się temu przysłuchiwałam. Było jeszcze trochę czasu do dzwonka, a ja zaczęłam wyszukiwać wzrokiem Alex'a. Musiałam go wypytać jakie plany względem Kelly, ma Mike. Gdy już traciłam nadzieję, że uda mi się z nim porozmawiać przed dzwonkiem, ujrzałam mojego przyjaciela i od razu popędziłam w jego stronę. Amy i Kelly, mówiły coś w moim kierunku, ale ja postanowiłam, że opowiem im później, a przynajmniej po części.
- Cześć. - powiedziałam
- Cześć. - odpowiedział, i popatrzył na mnie pytającym wzrokiem. Ten chłopak zna mnie lepiej od kogokolwiek, ale nie trzeba się dziwić, najpierw byliśmy razem, a teraz się przyjaźnimy...
- No więc, Mike umówił się z Kelly, a ja, jako dobra przyjaciółka, muszę wiedzieć czy on jej nie skrzywdzi i czy ma zamiar się nią tylko pobawić czy coś jeszcze. - powiedziałam, a Alex'a zamurowało. Czy naprawdę niespodziewał się, że jego kumpel może umówić się z Kelly?
Chłopak w dalszym ciągu nic nie odpowiedział, tylko wpatrywał się we mnie, aż w pewnym momencie, tak po prostu, wybuchnął śmiechem.
- Normalny jesteś?! Czy dla Ciebie jest to takie dziwne, albo śmieszne? Naprawdę żałosne. - skomentowałam jego zachowanie, ale zbytnio na nic się to dało, bo Alex dobrze wiedział, że i tak się na niego nie pogniewam.
- Mia, ale to niemożliwe. - w końcu się odezwał.
- Czemu?
- Bo Mike'owi ona się nie podoba. - powiedział, a w tamtej chwili zamarłam. Nienawidziłam ludzi, którzy zamierzali zabawić się moimi bliskimi.
Przecież każdy ma uczucia, prawda?
- Żartujesz, prawda? - powiedziałam z nadzieją w głosie i w sercu. W podświadomości myślałam już, że Alex mnie zaraz przeprosi i powie, że był to głupi żart, lecz sama nie wiedziałam czego mam się spodziewać.
- Nie wiem czy ona mu się podoba czy nie, ale wiem, że na pewno nie jest w jego typie. - i w tamtym momencie miałam ochotę go zabić. Tylko strachu mi naniósł, a to, dlatego, że coś sobie wymyślił.
- Ty, idioto! - powiedziałam i zaczęłam bić go moimi piąstkami po klatce piersiowej, choć, i tak wiedziałam, że nic nie poczuje. Alex tylko znowu się zaśmiał i złapał moje nadgaratki w swoje dłonie.
- Już dobrze. Przepraszam. To twoja przyjaciółka i nie powinienem tak mówić. - chłopak przytulił mnie do siebie i pogładził po plecach. Bardzo mi brakowało takiego gestu, a teraz nadzwyczajniej w świecie poczułam się bezpiecznie. Nie chciałam, aby mnie puszczał, było mi po prostu za dobrze. Jego dłonie cały czas gładziły moje plecy, a ja słyszałam jego bicie serca. Osobie obcej mogło by się wydawać, że jesteśmy parą, ale my byliśmy tylko przyjaciółmi.
- Nie puszczę Cię. - powiedziałam.
- Ale kiedyś będziesz musiała. - powiedział, a ja się uśmiechnęłam. I w tamtej chwili zabrzmiał dzwonek, informujący o pierwszej lekcji. Chcąc czy nie chcąc musiałam go puścić, a robiłam to z wielkim smutkiem.
- Dziękuję. - powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
- A to za co? - spytał.
- Za to, że jesteś. - powiedziałam, uśmiechając się do niego i odeszłam w kierunku klasy.

Gdy przyszedł nauczyciel,  a my weszliśmy do klasy, zaczęłam się rozglądać za Austin'em, ale ani jego, ani też, co zauważyłam po chwili, Mike'a nie było. Dziwiło mnie to, bo przecież rozmawiał on z Kelly, a teraz go nie ma, ale bardziej za to cieszyłam się, że nie ma w pobliżu Austin'a.
Może nawet byłam bym w stanie go polubić, gdyby tak nie naciskał.

Siedziałam w ławce nie słuchając nauczyciela, który objaśniał nam jakieś, sama nie wiedziałam co, ale nigdy nie lubiłam słuchać na chemii. Zawsze gdy chociaż próbowałam, to zaraz zaczynałam myśleć o czymś innym.
- Mia? - spytała Amy, z którą z nią i z Kelly siedziałam na tej lekcji.
- Tak?
- Idziesz jutro na mecz? - spytała, a ja się zdziwiłam.
Na jaki mecz miałam iść?
- Jaki mecz? - spytałam, a ona popatrzyła na mnie ze zdziwieniem i dopiero wtedy sobie przypomniałam o zawodach w koszykówce, w których grają chłopcy. Zawsze na nie chodziłam i lubiłam je oglądać, ale cóż rok w Londynie zrobił swoje, że aż wstyd był się do tego przyznać. - Aa, zapomniałam. Jasne, że pójdę. - uśmiechnęłam się i zaczęłam rozwiązywać zadanie, które przed chwilą zapisał na tablicy nauczyciel.

Po skończonej lekcji, wyszłyśmy we trzy z klasy, kierując się na zewnątrz, gdzie miałyśmy zamiar spędzić przerwę. Po wyjściu ze szkoły, usiadłyśmy na ławce, a ja założyłam okulary przeciw słoneczne, ponieważ słońce, chociaż, że było jeszcze rano, mocno świeciło.
- Kelly, a gdzie jest Mike, przecież nie było go na pierwszej lekcji? - spytałam, patrząc na nią.
- Nie wiem. - odparła krótko, a ja wzruszyłam ramionami, patrząc przed siebie.

Swoje okulary podciągnęłam na głowę, a oczy zamknęłam, kierując swoją twarz ku słońcu. Rozkoszowałam się promieniami słonecznymi, które padały na moją twarz. Bardzo lubiłam tak spędzać czas, a moja mama zawsze mi powtarzała, że za dużo czasu spędzam na słońcu, denerwowałam się, ale ona tylko się o mnie martwiła.

Nagle na mojej twarzy poczułam cień, a nie słońce. Powoli zaczęłam otwierać powieki, a po chwili moim oczom ukazał się Mike wraz z Austin'em. Popatrzyłam na tego drugiego, który przypatrywał się mj, jego oczy kiedy kierowały się w moją stronę, jakby mówiły "przepraszam". Nie mogłam oderwać od niego wzroku, on cały czas patrzył mi głęboko w oczy, lecz w końcu odwróciłam swój wzrok w kierunku Kelly i Mike'a, którzy się szczegoś śmiali.
- Cześć. - powiedziałam w ich kierunku.
- Cześć. - odpowiedział prędko i wrócił do rozmowy z moją przyjaciółka, która była w siódmym niebie. Też bym chciała być taka szczęśliwa jak ona, ale na razie tak nie jest, może kiedyś...
- Idziemy do szkoły? Zaraz dzwonek i, przecież nie będziemy im przeszkadzać. - skierowałam słowa do Amy, a ona się  uśmiechnęła na znak, że się zgadza i razem skierowałyśmy się do wejścia do szkoły.
- Ej, a co jest z Austin'em? - spytała.
- Ja mam wiedzieć?
- No na ostatniej dyskotece chyba się zbliżyliście do siebie. - powiedziała, a ja przypomniłam sobie tamten wieczór, tamten, w którym ten obcy człowiek tak bardzo mnie zranił.
- No to, źle Ci się wydawało. - powiedziałam dość ostro, może nawet za bardzo, ale nie lubiałam o tym rozmawiać. Ten temat był dla mnie zbędny.
- Przepraszam, ale... - zaczęła, ale nie dałam jej skończyć.
- Nie masz za co mnie przepraszać. To ja chcę Ciebie przeprosić. - powiedziałam i ją przytuliłam, wiedziałam, że aż tak bardzo się na mnie nie zezłościła, dlatego też nie musiałam sto razy powtarzać słowa 'przepraszam'.

Po skończonych zajęciach wracałam sama do domu, bo do Kelly idę za godzinę. Przez wszystkie lekcję miałam spokój od Austin'a i to mi się bardzo podobało. Tak było o wiele lepiej.
- Mia, poczekaj. - usłyszałam głos...Austina.

~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam was, przepraszam, że długo nie pisałam, ale miałam nawet ochotę przestać to pisać, potym gdy podpoprzednim rozdziałem był tylko ZALEDWIE JEDEN KOMENTARZ. Ale postanowiłam pisać, mając nadzieję, że liczba komentarzy się poprawi.
DLATEGO PROSZĘ O WIĘCEJ SZCZERYCH KOMENTARZY TERAZ! :)

ask.fm/Juliaaaa235

5 komentarzy:

  1. Rozdzial, bardzo fajny, szkoda, ze krotki, no ale szkola jeszcze jest i przeciez nie zawsze ma sie wene, wiec to zrozumiale, ogolnie chcialabym, zeby Austin i Mia sie w koncu troche zblizyli, a no i chcialabym wiedziec o co chodzi z tym Londynem u Mii. Zycze weny, mam nadzieje, ze niedlugo znow dodasz, wiec czekam z niecierpliwoscia, a komentarzami sie nie przejmuj, moze sa wazne i motywuja, ale mysle, ze jak zaczniesz dalej pisac i wiecej ludzi znajdzie twojego bloga, to naprawde z czasem przybedzie komentarzy ;* <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału :) /ewqry

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku, jakie to jest fajne opowiadanie, uwielbiam je !!! / katy

    OdpowiedzUsuń