niedziela, 21 grudnia 2014

Rozdział 8

Popatrzyłam przez chwilę na niego, a on miał oczy wbite w swoje buty. Dzisiaj zdecydowanie inaczej się zachowywał. Tak jak nie on.
- Zostawiłaś w klasie. - podał mi moją komórkę, którą po chwili wzięłam z jego dłoni. Gdy tylko przedmiot znalzł się w moich rękach, Austin bez słowa odemne odszedł. Nie rozumiałam go zupełnie, ale nie miałam zamiaru zaprzątać sobie tym głowy. - A i powodzenia z Alex'em.  - dodał, a ja zanieruchomiałam. Jakie powodzenia z Alex'em? Tak zawsze się mówi gdy ktoś zaczyna z kimś być, prawda? A z tego co wiem, to JA nie jestem z Alex'em. Chyba, że o czymś nie wiem...
- Co? - spytałam zdziwiona, a on z lekkim śmiechem pokręcił głową.
- Nie musisz udawać. Widać, że znowu jesteście razem. Ale wiesz... - zaczął i do mnie podszedł. - Myślałem, że jesteś inna. Ale ty jesteś taka jak wszystkie. Mnie cały czas odtrącałaś, ale tak naprawdę cały czas latałaś za Alex'em. I jeszcze bezczelnie się ze mną całowałaś na imprezie, i nie usprawiedliwiaj się tym, że byłaś pijana.
Patrzyłam na niego i kręciłam głową. Przecież Alex, to tylko mój przyjaciel, nikt więcej. Nie wiem, może zobaczył rano tego przytulaska i z tego to wywnioskował, a może po prostu ktoś mu coś nagadał. Ten chłopak czasami mnie dobija i sprawia, że mam ochotę go udusić!
- Nie wiem o co tyle halo, ale ja nie jestem z Alex'em i nie mów mi, że to nieprawda, bo ja wiem lepiej. - zakończyłam swoją wypowiedż.
- Dobra, mnie to nie obchodzi. Cześć. - rzucił na koniec, pozostawiając mnie w totalnym osłupieniu. Nie chciałam się tym przejmować, bo rano postanowiłam, że zmienię swoje życie i tego miałam zamiar się trzymać.

Idąc w kierunku domu Kelly, opuszczonymi ulicami, gdzie nie jechał żaden samochód, słuchałam muzyki w słuchawkach. Nagle obudziły się we mnie wspomnienia z przed wyjazdu do Londynu. Było wtedy naprawdę fajnie, beztroskie życie, nie znałam jeszcze poważnych problemów, nie przejmowałam się niczym, dosłownie. Ale nie ulega wątpliwości, że mimo tego wszystkiego co zdarzyło się w Londynie, to zmieniłam się na lepsze, bo co najważniejsze zmądrzałam i nie traktowałam już siebie jako tą najlepszą. Byłam zupełnie inną dziewczyną...

Powoli dochodząc do domu Kelly, wiedziałam co muszę zrobić najpierw, aby zmienić swoje życie. Muszę przestać się bać, dlatego muszę przeprosić Austin'a, choćby nie wiem co, ale to zrobię. To było na pierwszym miejscu, wiedziałam, że nie powinnam go tak traktować, ale wtedy, parę dni temu, jeszcze sobie tego nieuświadomiłam, a teraz już wiem, że źle postępowałam w stosunku do niego, dlatego musiałam to naprawić. Miałam nadzieję, że wtedy poczuję się lepiej.

Stojąc przed domem Kelly, dziewczyna po chwili otworzyła mi drzwi, a ja weszłam do środka.
- Coś się stało? Jesteś jakaś zamyślona. - powiedziała, gdy kierowałyśmy się schodami do jej pokoju.
- Nie, nic. - odpowiedziałam i weszłyśmy do jej pokoju, gdzie usiadłyśmy na łóżku. Po mojej przyjaciółce było widać, że rozpiera ją energia, ale nie dziwiłam się jej, w końcu od dawna od tym marzyła.
- To o, której jest ta randka? - spytałam.
- O 19. - odpowiedziała, a ja spojrzałam na telefon, na którym widniała godzina 15:17.
- No to mamy nie całe 4 godziny, ale trzeba zacząć Cię szykować. - powiedziałam i skierowałam się do szafy Kelly. Miałam zamiar wybrać coś odpowiedniego na tę randkę, ale nagle mnie olśniło. Nie wiedziałam, gdzie idą, a skoro tego nie wiedziałam nie mogłam wybrać jej idealnych ciuchów. - A gdzie wy właściwie idziecie?
- Do kina. - odparła. A ja znów zaczęłam przeszukiwać jej szafę, z której po chwili wyjęłam niebieskie jeansy, luźniejszą bluzkę fioletową oraz jakąś kurteczke. Może nie był to idealny strój na randkę, ale napewno idealny na wyjście do kina. Bo co innego można założyć w to miejsce?
- Trzymaj. - dałam jej ubrania, a sama usiadłam na fotelu.
- Dziękuję. Kochana jesteś. - Kelly mnie przytuliła co odwzajemniłam.
- Przecież wiem. - powiedziałam, po czym się zaśmiałam. Dziewczyna odłożyła ubrania na łóżku, a sama usiadła na nim po turecku. Kipiało z niej szczęście, a tym szczęściem zarażała także mnie. Było mi wszystko jedno co się dzieję w moim życiu, najważniejsze, aby moi bliscy byli szczęśliwi.

- Ale pamiętaj jeśli Mike Cię skrzywdzi, to będzie miał ze mną doczynienie. - oznajmiłam jej, a ona się uśmiechnęła. Może kiedyś nie byłam za bardzo miłą dziewczyną, ale jedno się nie zmieniło, zawsze zależało mi na bliskich mi osobach i bolało mnie gdy je krzywdzono.
- Dobrze, dobrze. - przerwała na chwilę, tak jakby składała zdanie i bała się, że źle coś ujmie. - Ale powiedz mi, dlaczego jesteś taka oschła w stosunku do Austin'a? Przecież on stara się być miły dla Ciebie. - westchnęłam po cichu, a swój wzrok wbiłam w palce, którymi się wtdy bawiłam. Co ja miałam jej powiedzieć? Że boję się zaufać jakiejkolwiek obcej osobie? Nie. Chcę to zmienić i napewno tamtego nie powiem.
- Wiem, że nie byłam za bardzo miła dla niego, ale już to sobie uświadomiłam i postanowiłam go przeprosić. - uśmiechnęłam się lekko, a ona popatrzyła na mnie tak jakby mi w to nie wierzyła, lecz po chwili uśmiechnęła się.
- To dobrze. A teraz pójdę się ubrać. - powiedziała, a po chwili zniknęła z pokoju, pozostawiając mnie samą.

Sama nie wiedziałam dlaczego, ale bardzo chciałam, aby był już kolejny dzień, żebym mogła przeprosić Austin'a. Zależało mi na tym, ponieważ od tego miały się zacząć zmiany w moim życiu. Od tego mam zacząć...

***
Właśnie malowałam Kelly. Nie byłam zbyt dobra w tym, toteż nie wiem, dlaczego miała do mnie zaufanie. Zawsze coś mi nie wychodziło w tej dziedzinie, tu pomalowałam za grubo, a tam za mocno, a jeszcze gdzieś indziej wyjechałam w drugą stronę. Lecz dzisiaj wszystko mi w związku z tym wychodziło. Było wprost idealnie.
- Już. - powiedziałam, gdy skończyłam robić makijaż.
- Jest boski. Dziękuję. - powiedziała, a ja się uśmiechnęłam. Było miło gdy ktoś doceniał moją pracę.
- Nie masz za co, w końcu jesteś moją przyjaciółką. A teraz chodź idziemy na dół, bo ten twój Romeo zaraz będzie. - zaśmiałam się, na co oberwałam od Kelly. Gdy schodziłyśmy po schodach, po domu rozbrzmiał się dźwięk dzwonka do drzwi. Od razu pobiegłam otworzyć. Czułam, że jestem bardziej podekscytowana od Kelly, która była najbardziej zainteresowaną i to ona powinna odczuwać największą euforię.

- Cześć. - powiedziałam do Mike'a, którego ujrzałam gdy otworzyłam drzwi.
- Cześć. - powiedział, wchodząc do domu, a ja miałam okazję zobaczyć jak wygląda i trzeba przyznać, że wyglądał bardzo dobrze.
- Bawcie się dobrze, a ja uciekam. - powiedziałam, gdy wszyscy byliśmy w salonie. Kierowałam się już do drzwi, gdy usłyszałam czyjś głos.
- Nie musisz iść, możesz pójść znami. - powiedział Mike, a mnie zamurowało. Przecież to miała być randka, a on mnie na nią doprasza. Co to ma być trójkąt?
Nie musiałam patrzeć na moją przyjaciółkę, by wiedzieć, że jest jej smutno i jest rozczarowana. Ale kto by nie był w takiej sytuacji?
- Nie, ja pójdę. - powiedziałam i poszłam w stronę drzwi. Naprawdę było mi żal Kelly. Tak się cieszyła na tę randkę, a on okazuje się być dupkiem. Nie chciałabym być w jej sytuacji.

Gdy otworzyłam drzwi, ujrzałam jakąś postać stojącą przed nimi. Od razu poznałam kto to.
- Co tu robisz? - spytałam zmęczonym głosem.
- Nie wiem czy będziesz zadowolona, ale we czwórkę idziemy do kina. - oznajmił, a ja odwróciłam się do tyłu szukając wzrokiem Kelly, gdy ją wreszcie odnalazłam, widziałam, że jest tak samo zdziwiona jak ja.
- Ale jak to? - spytałam, a Austin wzruszył ramionami.
- Tak to. - zaśmiał się. Nie chciałam jechać, pomimo tego, że nie wiedziałam, dlaczego mamy iść we czwórkę. Kelly tak bardzo się cieszyła, że będzie sama z Mike'iem, a ja nie chciałam tego psuć, chociaż to nie moja wina.
- Ale ja nigdzie nie idę! - powiedziałam stanowczo, ale jak było widać, było to zbędne.
- Mia, posłuchaj, chcę abyś pojechała z nami do kina, bo bez Ciebie nie ma to najmniejszego sensu. - powiedział, a we mnie coś się ruszyło, bo nie mogłam mu odmówić. Uśmiechnęłam się do Austin'a, a on zrozumiał to jako tak. - No, no to idziemy. - powiedział wesoły, a za chwilę wraz z Mike'iem stali obok samochodu, któregoś z nich.
- Kelly, przykro mi. Nie wiem co ten Mike sobie myśli. - powiedziałam dość cicho, tak aby nie usłyszeli tego chłopcy.
- Będzie dobrze. - uśmiechnęła się, choć wiedziałam, że w głębi duszy jest jej smutno.

Gdy dziewczyna zamknęła dom, skierowałyśmy się do chłopaków, którzy jak dżentelmeni, otworzyli nam drzwi. Muszę przyznać, że czułam się trochę dziwnie. Sama nie wiedziałam jak to nazwać.
Austin, co najważniejsze już mnie nie wkurzał. Nie chciałam, aby przeze mnie się smucił, bo nie robię tego specjalnie. Ale te jego zmiany nastrojów, były co najmniej dziwne. Jeszcze parę godzin temu, był chyba na mnie zły, a teraz jest miły. To naprawdę było dziwne, ale może faceci już tak mieli.

~~~~~~~~~~~
Ten rozdział jest koszmarny...
Przepraszam...

ask.fm/Juliaaaa235

4 komentarze:

  1. Jest super.. ja chce nextttt

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieje ze ten wieczor miedzy mi a austinem cos zmieni ..

    OdpowiedzUsuń
  3. Woow, tego to ja się nie spodziewałam, ale bardzo się cieszę z tefo powodu, że Austin i Mia idą. Mam nadzieję, że w końcu się między nimi ułorzy :) czekam na next/ Kiciaa

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne, czwkam ze zniecierpliwieniem na kolejną część :3

    OdpowiedzUsuń