niedziela, 4 stycznia 2015

Rozdział 12

Stojąc w holu, czekałam na moje przyjaciółki, które zaraz miały się zjawić. Patrzyłam na ludzi wychodzących z sali, wszyscy z nich byli wesoli, mimo, że tylko jedna drużyna wygrała, to wszyscy się cieszyli, bo to był naprawdę dobry mecz, przede wszystkim zacięty. Ja się na nim bardzo dobrze bawiłam, pewnie też, dlatego, że nasza drużyna wygrała.

Nie wiem jak to się stało, ale zapomniałam o wszystkich problemach. Może miałam jeszcze w głowie sms'a, którego dostałam wcześniej i można tak powiedzieć, że trochę się bałam, ale jednak nie brałam już go sobie tak poważnie, miałam nadzieję, że to tylko jego głupie źarty.
- I jak, podobał się mecz? - usłyszałam za sobą głos Austin'a i się uśmiechnęłam.
- Tak. Świetnie graliście. - powiedziałam, odwracając się do niego przodem. Zobaczyłam, że jest jeszcze w stroju sportowym i jest spocony, ale mi to nie przeszkadzało w rozmowie z nim, widać było, że chłopak jest szczęśliwy ze zwycięstwa, ale trudno było mu się dziwić, każdy by się cieszył na jego miejscu.
- To widzimy się później? - spytał, a na mojej twarzy wymalowało się zdziwienie. Nie wiedziałam o co może mu chodzić.
Widzimy się później?
- Austin, ale o co chodzi?
- Jest impreza w ramach zwycięstwa. - pomimo wszytkiego nie miałam ochoty tam iść i się bawić, ale wiedziałam, że zapewne nie będę umiała mu odmówić, on był za miły dla mnie. Napewno na to niezasługiwałam.
- Ja nie idę. - powiedziałam, ale wiedziałam już po jego minie, że nie odpuści, ale ja też potrafiłam być uparta i stawiać na swoim.
- Czemu? Bez Ciebie to żadna zabawa. - uśmiechnęłam się lekko, nie wiedziałam czemu, ale ten chłopak zawsze wywoływał u mnie uśmiech. Wiedziałam już, że nigdy nie będę dla niego taka jak kiedyś, on na to nie zasługiwał.
- Austin, proszę Cię. Miło mi, ale nie mam ochoty iść. - naprawdę byłam mu wdzięczna za wszystko, ale nie "zmusi" mnie do tego. Nie chciałam mu tego mówić, ale nadal pamiętałam poprzednią dyskotekę i mimo, że się zmieniłam, to cały czas miałam to w głowie, to, że mnie całował, dotykał, i też może, dlatego nie chciałam się zgodzić.
- Nawet jak będę ładnie prosić? - spytał, a ja się zaśmiałam, bo zrobił taką słodką minkę. - Mia, zgódź się. Bardzo mi zależy na twojej obecności. - kurde, ten chłopak zawsze wiedział co powiedzieć. Mówił to z taką nutką w głosie, że chyba każdy by się zgodził, ja chociaż, że nie chciałam nie potrafiłam mu odmówić. Tak, wiem, mam słabą wolę, ale co poradzić?
- Już, dobrze, dobrze. Sama nie wiem dlaczego się zgadzam... - powiedziałam, a po moich słowach się uśmiechnął. Widać było, że się ucieszył, a potym co dla mnie zrobił, było to dla mnie ważne.
- Jesteś kochana. - pocałował mnie w policzek, nie chciałam tego pokazywać, ale nie za bardzo mi to pasowało. Nie chciałam, aby całował mnie obojętnie gdzie, to, że go polubiłam, nie znaczy, że chcę, aby takie coś robił, ale postanowiłam nic nie mówić.

***
Impreza trwała w najlepsze. Każdy cieszył się ze zwycięstwa naszej drużyny, też oczywiście się cieszyłam, tylko tego tak nie okazywałam. Nie chciałam być tutaj, w tym miejscu, ale postanowiłam "kłócić" się z samą sobą i tam zostać.

Kelly tańczyła z Mike'iem i widać było, że fantastycznie się bawili, Amy gdzieś mi zniknęła, a mój przyjaciel Alex był już nieźle nawalony, więc nie miałam z kim prozmawiać, czy nawet potańczyć. Stałam, więc sama przy oknie, patrząc na bawiących się ludzi. Nie była to wielka impreza tylko taka średnia, ale nawet mi to przeszkadzało, wszystko mnie denerwowało tutaj, pewnie, dlatego że byłam tutaj w pewnym sensie na siłe.

***Oczami Austin'a***
Cieszyłem się ze zwycięstwa, ponieważ było to bardzo ważne dla mnie, ale ważniejsza byłaby obecność Mii przy mnie, lecz mimo, że dziewczyna zmieniła stosunek do mnie, to nadal jest zamknięta w sobie. Chciałbym to zmienić, ale nie byłem pewien czy dam radę, ponieważ ta mała istotka jest bardzo uparta.

Stałem oparty o ścianie, w ręku trzymając butelkę z piwem, mimo, że to ja wraz z drużyną wygraliśmy, nie świętowałem tak jak pozostali uczestnicy imprezy. Tak naprawdę wzrokiem, cały czas szukałem Mii, ale nie za bardzo mogłem ją znaleźć. Chciałbym popatrzeć w te jej śliczne oczka i na cała nią, podobno ideały nie istnieją, ale ja właśnie myślę o ideale dziewczyny, pod każdym, nawet najmniejszym, względzie.

Moje myśli przerwało czyjeś zawieszenie się na moim ramieniu, kiedy tylko zobaczyłem kto to, przekręciłem oczami. Miałam już jej dość, ciągle tylko czegoś, chciała lub mówiła słodkim głosikiem, który dla mnie był obrzydliwy. Krótko mówiąc: Była natrętna.
- Aus, zatańczymy? - spytała, a ja miałem ochotę coś jej zrobić. Nie były to za ostre słowa, bo tak było prawie cały czas, odkąd się tu przeniosłem i było to męczące, choć to mało powiedziane.
- Rachel, nie dziś. - odpowiedziałem, dość łagodnie, bo pomimo tego, że za nią nie przepadałem, to nie chciałem jej zranić. Była dziewczyną, której się podobałem, a tego się nie wybiera.
- No proszę. Tylko jeden taniec. - Rachel była nieugięta i nie chciała odpuścić, z kolei ja nie miałem ochoty z nią tańczyć. Dziewczyna patrzyła się na mnie, wyczekując z mojej strony odpowiedzi, lecz ja byłem zajęty zupełnie czymś innym. Wreszcie znalazłem Mie i obserwowałem ją, dziewczyna stała sama przy oknie, i tak samo jak ja przed chwilą, rozglądała się po domu. Wyglądała tak niewinnnie, zapomniałem wtedy o całym świecie dookoła, była tylko ona. Gdy nasze spojrzenia się spotkały, uśmiechnęłem się delikatnie do dziewczyny, a ona nic nie zaregowała. Przez chwilę patrzyła się w moją stronę, ale potem podeszła do niej Amy i wszystko się skończyło, a ja dopiero wtedy się ocknęłem.
- Austin! Słuchasz mnie?! - a ona jeszcze tu jest? Myślałem, że już poszła. Ma dziewczyna tupet.
- Oczywiście. Co mówiłaś? - zaśmiałem się, wzamian otrzymując mordercze spojrzenie od brunetki, a po chwili już jej nie było. Nie chciałem robić sobie z niej żartów, ale nie mogłem się powstrzymać, a jej mina była bezcenna.

Mój wzrok powędrował w miejsce, w którym jeszcze przed chwilą stała Mia, a teraz już jej nie było. Na mojej twarzy pojawił się lekki grymas, w tak krótkiej chwili ona zniknęła. Odwróciłem się dosłownie na chwilę, a po chwili jej już nie było.

Jakoś nie miałem zamiaru się tym przejmować i postanowiłem pójść tańczyć, do jakieś dziewczyny, sam nie wiedziałem, dlaczego, ale nie miałem zamiaru stać i czekać, aż Mia by do mnie podeszła.

***Oczami Mii***
Nie miałam zamiaru, w dalszym ciągu tam siedzieć, dlatego też wyszłam wraz z Amy z imprezy. Dziewczyna się trochę źle się czuła, a ja postanowiłam to wykorzystać i wyjść wraz z nią. Miałyśmy szczęście, że obie byłyśmy trzeźwe, bo w ten sposób łatwiej było nam dość do domu.

~~~~~
I mamy, miśki kolejny rozdział <3

Muszę, wam się przyznać, że niewyobrażam sobie gdy skończę te opowiadanie i przestanę je pisać :)

ask.fm/Juliaaaa235

10 komentarzy:

  1. Będzie dzisiaj jeszcze 1 rozdział BARDZO BARDZO PROSZĘ ♥♥♥♥♥♥ ten rozdział jest cudowny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cuuudowny, proooszę dodaj jak najszybciej kolejny rozdział /kiciaa

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział ��������❤��

    OdpowiedzUsuń
  4. Austin autentycznie poczuł coś do Mii, ale ona jeszcze tegho nie widzi i chyba na razie wolałaby, aby zachował względem niej dystans. Nie dziwię się. Widać, ze została skrzywdzona. A co do tego, co napisałaś pod rozdziałem, zupełnie Cię rozumiem. Zobaczysz, że jak będzie zbliżał się koniec będziesz chciała, aby to był dopiero początek ;D Wspaniały <3
    final-justice-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Moj ulubiony rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekaz z niecierpliwoscia na kolejny rozdzial.

    OdpowiedzUsuń