środa, 4 lutego 2015

Rozdział 20

Siedziałam w swoim pokoju, rozmyślając. Miałam wielką ochotę się komuś wygadać, najlepiej Austin'owi. Ale jakoś nie mogłam zebrać się na odwagę, aby do niego pójść, bo i tak już dużo dla mnie zrobił, a teraz miałabym mu zawracać głowę swoimi problemami. Ma, przecież swoje życie. A moje problemy nie są mu potrzebne do szczęścia. Więc postanowiłam zostać w domu i wikłać się ze swoimi emocjami.

Do mojej głowy powróciły myśli z wczorajszego wieczoru. To było naprawdę okropne, jego dotyk i te wszystkie obrzydliwe słowa w moją stronę. Dziękowałam Bogu, że nic więcej się się nie stało, a było naprawdę bylisko, żeby mnie zgwałcił. Wystarczyłoby gdyby Ci ludzie przechodzili o parę minut później, a by się to stało.

Siedziałam na parapecie i wpatrywałam się w panorame za oknem. Od dobrych paru minut nie poruszyłam się nawet o milimetr, po prostu to wszystko wydawało mi się bardzo trudne, a ja nie umiałam sobie z tym wszystkim poradzić. Nie wiem czy byłam, aż taka słaba, czy sobie to wszystko wyolbrzymiałam. A na dodatek jeszcze, Austin, który cały czas siedział w mojej głowie. Cały czas o nim myślałam. Naprawdę bałam się, że mogę zacząć coś czuć do niego, a to, daltego, że bałam się, że kolejny raz zostanę skrzywdzona.

Poczułam suchość w gardle, dlatego też wyszłam ze swojego pokoju. Kiedy przymykałam drzwi od niego, usłyszałam dzwonek do drzwi. Musiałam iść otworzyć, z racji tego, że byłam sama w domu. Schodząc po schodach, znowu moje myśli powróciły w kierunku bruneta, kiedy tylko sobie przypomniałam jego twarz na moją buzie wkradał się uśmiech.

Stając przy drzwiach, wyjrzałam przez judasz i ujrzałam Austin'a. Ucieszyłam się, że to właśnie on. Przekręciłam klucz w drzwiach i powoli zaczęłam je otwierać.
- Cześć. - powiedziałam, z uśmiechem na twarzy. Chłopak, odpowiedział mi tym samym, po czym wszedł do środka. Obserwowałam bruneta, który ewidentnie inaczej się zachowywał niż wcześniej, ale nie lepiej, wręcz przeciwnie. Bałam się trochę, że mogło się coś stać.

- Coś się stało? - spytałam, niepewnie, bo niewiedziałam czego mam się spodziewać.
- Musimy pogadać. - spojrzał na mnie, a jego głos był poważny. Zresztą on sam tak wyglądał.
- To słucham. - powiedziałam, a on zaczął rozglądać się po domu.

Patrzyłam na chłopaka wyczekująco, ale on nawet nie zamierzał się odezwać. Trochę to już mnie zaczynało irytować, ale nie zamierzałm go poganiać. Nie chciałam, aby się zdenerwował i w efekcie nic mi nie powiedział. Wolałam poczekać.
- Posłuchaj. Domyślam się, że dużo przeszłaś, zwłaszcza wczoraj. Ale zrozum, że ja nie wiem na czym stoję...Jednego dnia jesteś dla mnie wredna, a drugiego wręcz przeciwnie. Nie chcę na Ciebie naciskać, ale Mia...proszę Cię, powiedz mi... - powiedział, a ja wiedziałam o co mu chodzi. Chciał po prostu wiedzieć czy ja coś do niego czuję, ale ja nie wiedziałam co ja mam mu powiedzieć, bo sama nie byłam niczego pewna.

Nie chciałam mu mówić tego czego sama do końca nie wiedziałam, a potem go ranić. Po prostu nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć.
- Austin, to wszystko nie tak. Jesteś naprawdę fajnym chłopakiem, ale...
- Ale, co? Nie podobam Ci się, tak? Albo masz do mnie pretensję o tą imprezę? Czy co, bo już nie wiem?! - zrobiło mi się go trochę szkoda, ale nie potrafiłam mu nic powiedzieć. Bałam się, że to co mogę powiedziedzieć, może okazać się kłamstwem, a to zrani Austin'a. A tego nie chcę.
- Nie, Austin to nie tak. To wszystko jest takie skomplikowane...Tego nie da się od tak wytłumaczyć... - patrzyłam na niego, a on na mnie, ale jego wzrok był strasznie pusty, jak nigdy.

Przez dobrę parę minut, pomiędzy nami panowała niezręczna cisza, w której słyszałam tylko bicie swojego serca. Tak bardzo nie chciałam go skrzywdzić, a zwłaszcza potym co dla mnie zrobił, ale tak najzwyczajniej w świecie nie byłam pewna swoich uczuć.

Austin, oparł się o kanape, która stała kilka centymetrów odemnie i wpatrywał się w podłogę. Domyślałam się, że teraz zapewne analizuje wszystko w swojej głowie, a ja, sama nie wiedząc czemu, bardzo chciałam teraz wiedzieć o czym myśli. Ale pomimo tego, chciałam, aby nie zraził się do mnie, to było najważniejsze.

- A ja właśnie chcę, żebyś mi powiedziała. Wszystko, niczego nie ukrywając. Mia, nie myśl, że jestem ciekawski, ja chcę Ci tylko pomóc. Chcę, abyś to wydusiła z siebie, bo dobrze wiem, że nikomu nie powiedziałaś prawdy. - powiedział. Wtedy biłam się z jeszcze większymi myślami. Miałam totalny mętlik w głowie. Z jednej strony, chciałam komuś to powiedzieć, a z drugiej, nie wiedziałam czy dam radę. Cały czas rozważałam wszystkie, za i przeciw, i wyszło na to, że więcej jest tych na, za. Wzięłam głęboki oddech, przy tym też zamykając oczy. Wiedziałam, że jeżeli za chwilę zacznę mówić, nie będzie odwrotu. Dlatego też zebrałam w sobie całą odwagę i spojrzałam na Austin'a.
- Dobrze powiem Ci, ale od razu mówię, że to nie jest ta historyjka z gatunku przyjemnych. - oznajmiłam, i udałam się usiąść na kanpie, gdzie usiadłam po turecku. Po chwili na przeciwko mnie, na kanpie usiadł Austin, który teraz nie odrywał odemnie wzroku. Jeszcze raz zamknęłam oczy, aby po chwili je otworzyć. Teraz. To jest ten moment. - Kiedy byłam w Londynie, poznałam chłopaka. Bardzo się w nim zakochałam, nie widziałam świata poza nim. Codziennie się spotykaliśmy, on sprawiał wrażenie idealnego. Wtedy, myślałam, że znalzłam swój ideał. Wszystko było naprawdę piękne, aż do pewnego czasu...Pewnego dnia poznałam tych jego kumpli. Jednym z nich był ten, Ryan. - spojrzałam znacząco na Austin'a. Mogłam zobaczyć jak jego pięści momentalnie się zaciskają. - Od samego początku ich nie polubiłam. Wydwali mi się zupełnym przecwieństwem jego, aż do czau. Z każdym kolejnym dniem, poznawałam coraz więcej jego tajemnic, które przede mną skrywł. Byłam tak mocno w niego zaślapiona, że nic do mnie nie docierało...On, wciągnął mnie w narkotyki. Nie zrobił tego na siłe, ale jednak to przez niego. Na szczęście nie uzależniłam się. -wtedy przerwałam. Musiałam na chwilę odetchnąć, bo teraz zacznie się mój horror. - Pewnego dnia, gdy zobaczył mnie z moim kolegą, wpadł we wściekłość i wtedy pierwszy raz mnie uderzył...
- Jak to pierwszy raz?! To znaczy, że on Cię bił?! - zobaczyłam jak z bruneta, aż kipi złość.
- Nie. Tylko dwa razy mnie uderzył. I od tamtej pory uważałam. Nie chciałam dawać mu kolejnego powodu do uderzenia mnie. I właśnie gdzieś od tamtego momentu zaczął być gorszy niż kiedykolwiek.
- Nie płacz... - Austin, otarł mi łzę, która spływała po jednym z moich policzków.
- Traktował mnie jak dziwkę, musiałam być na każde jego zawołanie. W dodatku musiałam usługiwać jemu i jemu kumplom.- znowu zaczęłam płakać, ale nie potrafiłam inaczej, bo te wszystkie wspomnienia powróciły. - Kiedy po paru miesiącach, miałam już tego dosyć i chciałam z nim zerwać, poszłam do niego do mieszkania, ale jak się okazało nie był to najlepszy moment, bo Ju...., bo on był kompletnie naćpany. Kiedy mu powiedziałam, że chcę z nim zerwać, wpadł w szał. Zaczął mnie wyzywać, a gdy mu się postawiłam znowu mnie uderzył. A na koniec...na koniec...mnie...zgwałcił.

Wybuchnęłam płaczem, jeszcze gorszym niż przed paroma chwilami. To wszystko powróciło, najgorsze było to, że jeszcze wszystko dokładnie pamiętałam, gdy mnie gwałcił. Nigdy tego nie zapomnę. Najgorsze było to, że zrobiła to osoba, którą kiedyś kochałam, i która mówiła, że również kocha mnie. Do tej pory nie wiem jak on mógł mi to zrobić.

Spojrzałam na bruneta, który patrzył się na mnie jakby ze smutkiem w oczach. Muszę przyznać, że zrobiło mi się lżej, gdy komuś o tym powiedziałam. To były najgorsze wspomnienia z całego mojego życia. To nie to samo, opowiedzieć, a przeżyć.

- Mia...Nie mogę w to uwierzyć. Jak on mógł Cię zgwałcić?! Albo tak traktować? Gdybym tylko go znał, to nieręcze za siebie. Bym go chyba zabił.
- Do dzisiejszego dnia się zastanawiam. Nic mu nie zrobiłam, ja tylko chciałam z nim zerwać...

Austin, spojrzał na mnie i bez słowa mnie przytulił. Właśnie tego potrzebowałam najbardziej, czyjiś ramion. Brunet, cały czas próbował mnie uspokoić, ale zdawało się to na nic. Miałam przed oczami wszystkie momenty te najgorsze. Tuliłam się do Austin'a, jak małe dziecko do mamy i za wszelką cenę nie chciałam go wypuścić.
- Przepraszam. Nie powinienem. - usłyszałam jego głos, ale inny niż kiedykolwiek, nie ten wesoły, który zawsze mu towarzyszył, ten był zdecydowanie smutny.
- Nie masz za co przepraszać. To ja po prostu nie potrafię zaufać facetom i boję się nawet zakochać, bo mam wrażenie, że znów się to powtórzy. I boję się. was wszystkich, to dlatego tak reagowałam na Ciebie gdy tu przyjechałam. Tylko taty się nie bałam i Alex'a, ale on jest moim przyjacielem, i znam go od dziecka. - wyplątałam się z objęć chłopaka i usiadłam trochę dalej od niego.

~~~~~~
Zaskoczeni? Jakie są wasze odczucia?

Pamiętajcie o nowym opowiadaniu:
http://iwill-withyou-nh.blogspot.com/

ask.fm/Juliaaaa235

CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Pamiętajcie o komentarzach...

8 komentarzy:

  1. Mogła powiedzieć imię "oprawcy" bo to za pewne brat Ausa Justin xd fajnie że tak szybko pojawił się rozdział

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi tez sie tak wydaje, ze ro brat Austina

      Usuń
  2. No wreszcie coś się rozwija pomiędzy nimi

    OdpowiedzUsuń
  3. No wreszcie niech ich "miłość" kwitnie

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej, w końcu powiedziała mu o wszystkim, wyrzucila to z siebie. Jestem z niej dumna, bo to naprawde dużo dla niej znaczyło. Ale mysle, ze teraz oboje poczują sie znacznie lepiej. Może Mia odważy sie mu zaufać. Pasują do siebie, a Austin na pewno jej nie skrzywdzi. Wspanialy rozdział, weny :*
    goodnight-sweetheart-jb.blogspot.com
    final-justice-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Szybciutko next dodawaj

    OdpowiedzUsuń