Siedziałam nieruchomo na kanpie. Bałam się trochę, że mogłam urazić go słowami, które przed momentem wypowiedziałam, ale taka była prawda i nie zamierzałam jej ukrywać. Owszem, bałam się go, ale na początku, teraz jest zupełnie inaczej.
- Bałaś się mnie? - zapytał, ze zdziwieniem w głosie. Spojrzałam na niego i odrucho złapałam jego dłonie w swoje.
- Bałam, ale gdy Cię prawie nie znałam. Teraz, jest zupełnie inaczej... - przez całą moją wypowiedź, patrzyłam mu prosto w oczy, nie odrywając ich nawet na sekunde. Widziałam w nich takie małe iskierki.
- Nieprawda. Boisz się mnie nadal, ja to widzę. - powiedział i zaczął się do mnie przybliżać. Siedziałam jak sparaliżowana, nie mogłam się ruszyć. Austin, był coraz bliżej mojej twarzy, dzieliło nas dosłownie parę milimetrów. - Ale pozwól mi to zmienić. - wyszeptał wprost w moje usta. Czułam jego oddech na swoich policzkach. Był tak bardzo blisko mnie, myślałam, że moje serce zaraz wyskoczy z piersi.
I w jednym momencie, poczułam jego malinowe wargi na swoich, a z tym jednym dotknięciem naszych ust, stado motyli zaczęło wariować w dole mojego brzucha. Austin, całował mnie tak delikatnie, jakby bał się, że nawet jednym dotknięciem zrobi mi krzywdę. Nasze wargi idealnie ze sobą współgrały, a języki walczyły o dominację. Wplątałam swoje palce w jego włosy, a on objął mnie w talii. Nasz pocałunek był pełen namiętności jak i też smutku.
Na samym początku tego nie chciałam, ale teraz nie chciałam się od niego oderwać. Nie chciałam odrywać swoich ust od niego. Z każdą kolejną chwilą pocałunek przeradzał się z delikatnego w coraz bardziej namiętny.
- A teraz? Boisz się mnie nadal? - spytał z uśmiechem na twarzy, opierając swoje czoło o moje. Delikatnie pokręciłam głową tak, aby nie zabolało to chłopaka.
- Nie. - zaśmiałam się leciutko. Czułam się teraz, cudownie. On sprawiał, że zapominałam o całym otaczającym nas świecie. Był tylko on i ja, ale pomimo tego czułam się trochę źle. Sama nie wiedziałam czemu, ale radość przeplatała się z wyrzutami sumienia.
Spojrzałam na chłopaka, a on nadal był uśmiechnięty. Bałam się go zranić, a wiedziałam, że poraz kolejny to robię. Na początku byłam radosna z powodu pocałunku, ale teraz gdy po paru minutach emcocje opadły, zaczęły mnie ogarniać wątliwości.
- Coś nie tak? - spytał. Austin, odgarnął moje włosy za ucho. Nie mogłam mu tego powiedzieć, za bardzo był szczęśliwy, co było widać od razu.
- Nie. Wszystko jest ok. - wymusiłam się na uśmiech, lecz nie mogłam mu spojrzeć w oczy. Miałam wrażenie, że jestem jakąś idiotką, najpierw się z nim całuję, a potem mam wątpliwości. To było chore.
Starałam się być silna i zapomnieć o tym wszystkim, ale gdy coraz bardziej chciałam, to było to coraz trudniejsze. A gdy, Austin mnie dotykał to widziałam te wszystkie wpomnienia przed oczami, z Londynu. Kiedy tylko spojrzałam na niego, to zamiast jego twarzy, widziałam twarz mojego byłego chłopaka. Myślałam, że będzie tu łatwiej, ale byłam w błędzie. Najgorsze było to, że znowu go raniłam.
Błądziłam wzrokiem wszędzie, aby tylko nie napotkać wzroku Austin'a. Jestem cholerną idiotką i to trzeba przyznać. On się o mnie tak bardzo martwi, a ja bawię jego uczuciami, myśląc, że wszystko będzie w porządku.
- Mia, przecież widzę...Nie musisz przy mnie udawać...
- Powiedziałam wcześniej. Wszystko jest dobrze, Austin. - odparłam, może trochę oschle, ale już sama nie panowałam nad swoimi emocjami. One wszystkie się we mnie kumulowały i właśnie brunet przez to obrywał. Czułam jak, chłopak się mi przygląda, ale wogóle na to niezareagowałam.
Siedziałam na kanpie i bawiłam się swoimi palcami. Teraz, te zajęcie wydawało mi się bardzo ciekawe. Czułam się skrępowana, potym co zaszło między mną, a Austin'em. Czułam, że to nie powinno się wydarzyć, ale czasu nie cofnę.
Moje uczucia były naprawdę mieszane. Z jednej strony w pewnien sposób mi się podobał, a z drugiej bałam się. Po prostu się bałam, że znowu mnie ktoś zrani.
- Mia...czy ty coś do mnie czujesz? - spytał, a mnie w jednej sekundzie zamurowało. I co ja mam mu odpowiedzieć?
Układałam sobie w głowie to co zaraz miałam powiedzieć, Austin'owi i prawdę mówiąc sama nie wiedziałam co mam powiedzieć. Skłamać czy powiedzieć prawdę? Nie wiem co będzie lepsze. Popatrzyłam na chłopaka, a on patrzył na mnie, wyczekując odpowiedzi.
Kiedy postanowiłam, w końcu coś z siebie wydusić, usłyszałam przekręcanie kluczu w drzwiach wejściowych. Byłam trochę wkurzona, że któryś z moich rodziców, lub oboje, postanowili akurat teraz wrócić do domu. Zerknęłam na Austin'a, a ten był wyraźnie wkurzony, chociaż nie tak bardzo, po prostu zdenerwował się trochę, że w takim momencie ktoś nam przerywa.
Spojrzałam w moją lewą stronę, a tam stali we własnej osobie, moi rodzice. Patrzyli raz na mnie, a raz na Austin'a. Już teraz wiedziałam, że nie obędzie się bez "wywiadu" później.
- O, hej. Już wróciliście. - powiedziałam, a mama się do mnie uśmiechnęła, w przeciwieństwie do ojca, który mierzył Austin'a surowym wzrokiem.
- Tak, córciu. Wróciliśmy. Może przedstawisz nam swojego kolegę? - spytał, a przez jego ton głosu zachciało mi się śmiać. Próbował brzmieć surowo, ale wychodziło zupełnie inaczej.
Wstaliśmy wraz z Austin'em, i podeszliśmy do moich rodziców. Chłopak, nadal był monitorowany przez mojego ojca.
- Mamo, tato, to jest mój kolega z klasy, Austin.
- Dobry wieczór. - brunet, przywitał się, co odwzajemniła moja mama, lecz ojciec nawet nie miał zamiaru się z nim witać.
Co z nim jest nie tak?
Zachęciłam ojca, przez delikatne walnięcie o ramię, a on, zmierzył mnie tylko dziwnym spojrzeniem, po czym jakby z niechęcią wystawił dłoń w kierunku, Austin'a.
***
Wyszłam z domu i kierowałam się do domu Austin'a. Umówiłam się z chłopakiem, aby z nim naprawdę szczrze porozmawiać i miałam taki zamiar. W końcu zrozumiałam, że muszę tak zrobić i, że jest to najlepsze wyjście. Powiem mu caluteńką prawdę i nie obchodzi mnie to co sobie o mnie pomyśli, on musi znać prawdę.
Dochodząc do domu, bruneta zobaczyłam jak ten wychodzi z domu. Gdy tylko mnie zobaczył, uśmiechnął się, a ja odwzajemniłam gest. Chłopak zbliżał się do mnie, wyraźnie szczęśliwy.
- Cześć. - powiedział, po czym pocałował mnie w policzek. Był to tylko przyjacielski gest.
- Austin, ale gdzie my idziemy? - spytałam, dość zaskoczona, bo szliśmy w odwrotną stronę niż powinniśmy.
- Jak to gdzie? Idziemy na spacer i dzisiaj nie idziemy do szkoły. - uśmiechnęłam się do niego. Nie zamierzałam nawet się sprzeciwiać, bo sama nie miałam ochoty tam dziś iść. A jego towarzystwo o wiele bardziej mi odpowiadało.
Tak naprawdę do końca nie wiedziałam jak mam zacząć tę rozmowę. W pewien sposób była ona dla mnie trudna, ale wiedziałam, że niedługo będę musiała ją zacząć i wyjawić chłopakowi całą prawdę. Nagle poczułam jak duża dłoń, łapie moją w swoją. Popatrzyłam w dół i zobaczyłam nasze dłonie splecione. Mimowolne na moje usta wkradł się uśmech. Mimo, że nie byliśmy parą, to ten gest wogóle mi nie przeszkadzał, a wręcz przeciwnie, był bardzo miły.
***Oczami Austin'a***
Gdy złapałem Mie za dłoń i splotłem nasze palce, bałem się jej reakcji. Myślałem, że zaraz się wyrwie i będzie krzyczeć, a tu nic. A nawet zobaczyłem, że jest uśmiechnięta. Taki mały gest, a może dawać tyle radości. Było to dla mnie ważne, w szczególności potym co między nami wczoraj zaszło.
Osoba z boku mogłaby nas uważać za parę, którą nie byliśmy, chociaż nie miałbym nic przeciwko gdyby tak było. W głębi duszy miałem nadzieję, że niedługo tak się stanie i chyba byłem na najlepszej drodze do tego.
- Austin, musimy pogadać. - usłyszałem jej słodki głos.
- Przecież, dlatego tu jesteśmy. - zaśmiałem się, ale w zamian dostałem mordercze spojrzenie od dziewczyny i od razu zamilkłem.
- No, więc chcę wrócić do wczorajszego wieczoru i do pytania, które mi zadałeś...Chcę być z tobą szczera...Tak naprawdę sama nie wiem co do Ciebie czuję. Z jednej strony mi się podobasz i mnie do Ciebie ciągnie, a z drugiej boję się zangażować w nowy związek. Sam wiesz, bo Ci opowiedziałam, co przeżyłam w Londynie. - powiedziała, a mi zrobiło się jakby ciepło na sercu. Jej słowa były cudowne, ale też ją rozumiałem. Każdy bałby się na jej miejscu.
W jednej chwili, zatrzymałem się i ustałem przed, Mią. Patrzyłem jej prosto w oczy, chciałem, aby uwierzyła w każde, wypowiedziane przeze mnie słowo.
- Rozumiem to, że się boisz zangażować w związek i chcę, abyś wiedziała, że nie mam zamiaru na Ciebie naciskać, bo wiem, co musiałaś przejść. Chcę, żebyś wiedziała, że mi na tobie bardzo mocno zależy. - powiedziałem, i czekałem wyczekująco na odpowiedź dziewczyny.
Mia, patrzyła mi cały czas prosto w oczy, jakby chciała z nich wszystko wyczytać. Wiedziałem, że się boi każdego faceta, nawet jeżeli mówi, że tak nie jest. Ale ja chciałem to zmienić i wiedziałem, że mi się uda. Chciałem, aby zaczęła na nowo żyć, bez tych wszystkich przykrych wspomnień, które przeżyła.
~~~~~~~
Jesteście najlepsi <3
Z chęcią odpowiem na wszystkie wasze pytania, na asku :)
ask.fm/Juliaaaa235
Cieszę się, że Mia powoli przekonuje się do Austina i chyba zakochuje się w niej. Widać, że jej nie skrzywdzi, ona musi w to w końcu zrozumieć. Rozdział cudowny i bardzo fajnie napisany. I znów czytam go na geografii hah. Weny <3
OdpowiedzUsuńgoodnight-sweetheart-ff.blogspot.com
final-justice-jb.blogspot.com
Swietny
OdpowiedzUsuńAustin slodziak..
OdpowiedzUsuńMia dajjj mu szanse!
OdpowiedzUsuńUwielbiam
OdpowiedzUsuńIdealna z nich para!
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuń