Stałam przyparta do jakiegoś budynku. Nie mogłam kompletnie nic zrobić. Ryan, cały czas jeździł dłonią po moim ciele. Jego dotyk był okropny, wsprawiał mnie w obrzydzenie do samej siebie. Co ja mu zrobiłam? Dlaczego on chciał mnie zapewne zgwałcić? Przecież ja mu nic nie zrobiłam.
Ryan, spojrzał na mnie z cwaniackim uśmieszkiem, aż zrobiło mi się nie dobrze, a potem jego wzrok wylądował niżej, na moich piersiach i oblizał wargi. Chciało mi się płakać, ale nie chciałam pokazać słabości, chociaż i tak pewnie wiedział, że jestem słaba.
Blondyn, włożył dłoń pod moją kurtkę, a następnie pod bluzkę. On chciał mnie wykończyć psychicznie, każdy nawet najmniejszy jego ruch powodował u mnie cholerny ból. Tak bardzo chciałam, aby coś się stało i do niczego nie doszło. Nieprzeżyłabym drugiej takiej sytuacji, to by było już zbyt wiele. W tamtym momencie modliłam się już o cud, bo tylko to mi pozostało.
- Ej, nie bądź taka spięta. Oboje wiemy, że tego chczesz, a przy mnie nie musisz się wstydzić, więc się rozluźnij. - powiedział, to takim łagodnym głosem, przy tym też dotykając moich ud.
- Powiedziałam Ci już raz, nie dotykaj mnie! - powiedziałam, ale zbytnio to nic nie pomogło, bo chłopak tylko się zaśmiał i wrócił do obmacywania mnie. Jego ręce błądziły po całym moim ciele. To było okropne. Ryan, odgarnął moje włosy i zaczął całować mnie po szyji, a z racji tego, że miałam na sobie bokserke, za chwilę swoje pocałunki przeniósł nad dekolt. To naprawdę było obrzydliwe.
Nie miałam wyjścia i musiałam zaryzykować. Próbowałam się szarpać, ale to go tylko zdenerwowało i szarpnął mną mocno o budynek. Tak bardzo pragnęłam, aby to był tylko sen. Przeraźliwy sen, z którego zaraz się obudzę, ale to nie był sen, to było życie, z którym musiałam się zmierzyć. Wiedziałam, że zrobię wszystko, aby tylko do niczego nie doszło.
- Przestań się szarpać, suko, bo to i tak nic Ci nie pomoże, a wręcz przeciwnie, może Ci zaszkodzić. - powiedział, z potwornym jadem w głosie, ale mnie jego słowa wogóle nie obchodziły. Nadal próbowałam się od niego wydostać. Szarpałam się tyle ile miałam w sobie siły, ale chłopak był o wiele silniejszy niż ja. - Mówiłem! - zagroził mi palcem, gdy ja poczułam pieczenie na lewym policzku. Jego uderzenie bolało, ale było to nic w porównaniu do bólu psychicznego jaki mnie ogarniał.
Tak bardzo chciałam, aby to się już skończyło, żeby mnie już nie dotykał, ani nic podobnego. Wiedziałam, że zaraz pewnie mnie zgwałci, a ta myśl mnie przerażała. Ale nie zamierzałam stać i czekać na to. Musiałam się za wszelką cenę od niego uwolnić, choćby nie wiem ile mnie to kosztowało to nie pozowolę na to. Nie pozwolę na to poraz drugi. Ryan, wręcz zerwał ze mnie moją cienką kurtkę, przy tym pozostawiając mnie w samej bokserce. Jego wzrok, aż rozbierał mnie z pozostałych ciuchów, a jego oczy pożerały moje ciało.
- Za chwilę będzie po wszystkim i będziesz mi za to dziękować. - powiedział to z takim okropnym głosem, że aż zrobiło mi się niedobrze, przy tym też głaszcząc mnie po głowie. Blondyn, położył swoją dłoń bardzo blisko bardzo blisko mojej pochwy, a ja w tamtym momencie już nie wytrzymałam i się popłakałam. Nie mogłam już tego wytrzymać to wszystko, każdy jego ruch, chociaż nie był mocny to bardzo bolał.
Mimo, że dokładnie wiedziałam jaki jest Ryan to nigdy nie pomyślałabym, że jest zdolny do zgwałcenie jakiejkolwiek dziewczyny. Do wszystkiego, ale nie do tego. Jego przyjaciel, w tym też mój były chłopak, tak, ale nie on. Ale jednak się myliłam i to bardzo.
Chłopak, jeżdził dłonią w głąb mojego uda, a także po moim miejscu intymnym. Wtedy już cicho popłakiwałam, nie mogłam już znieść jego dotyku. Czemu oni to robią bezbronnym dziewczynom? Przecież dziewczyny czy kobiety, które zostały zgwałcone tak naprawdę nic nie zrobiły swoim oprawcom, a jednak je zwgałcili. To są ludzie pozbawieni jakichkolwiek uczuć. Nie obchodzi ich co ona będzie potem czuła, liczą się tylko ich potrzeby i ich zaspokojenie.
- Ryan...proszę Cię. - powiedziałam, przez łzy. Nie miałam zamiaru już ich ukrywać. Tak samo mojej słabości. Byłam wstanie teraz poniżyć się nawet do błagania, aby tylko mnie zostawił.
- Nie musisz mnie prosić, kotek. Zaraz będzie Ci naprawdę zajebiście, już ja tego dopilnuję. - i znowu ten jego cwaniacki uśmiech. Traciłam już nadzieję, że się od niego wydostanę. Chłopak, nie chciał już tracić czasu, a ja usłyszałam jak rozpina swój rozporek od spodni. Moje życie po raz drugi się zawaliło. Wiedziałam, że zaraz wejdzie we mnie. Te myśli, powodowały u mnie jeszcze większy płacz, którego nawet nie mogłam powstrzymać. Byłam zbyt słaba. Kiedy już myślałam, że zaraz to się stanie, chłopak odwrócił głowę w swoją lewą stronę i zobaczył grupkę śmiejących się ludzi, którzy szli w naszym kierunku. Zachciało mi się teraz płakać ze szczęścia, bo to był jakiś cud, że w tej dzielnicy i o tej godznie ktoś przechodził. Blondyn, popatrzył na mnie wściekłym wzrokiem, w przeciwieństwie do mnie, bo ja byłam zadowolona, ale nie chciałam tego, aż tak pokazywać. Niewiadomo co by mogło strzelić mu do głowy.
- Teraz, oni Cię uratowali - wskazał palcem na ludzi - ale następnym razem nie będzie już tak miło. Obiecuję Ci to. - popchnął mną jeszcze raz o budynek i szybkim krokiem odszedł z miejsca, w którym stałam.
To był naprawdę jakiś wielki cud, chyba Bóg nademną czuwa. Mimowolnie zsunęłam się na chodnik i zaczęłam płakać. Nie wiedziałam czy płaczę ze szczęścia, że to tylko tak się skończyło, czy może ze strachu i bólu, z tego co się przed chwilą wydarzyło. Ale po mimo wszytko byłam tak bardzo szczęśliwa, że Ci ludzie właśnie teraz szli, że tego nie dało się opisać. Oni tak naprawdę uratowali mi życie, gdyby teraz nie przechodzili, to Ryan by mnie zgwałcił, a ja bym tego nie przeżyła.
Teraz, nie obchodziło mnie czy ktoś będzie się na mnie patrzył jak na wariatkę, czy nie. W tym momencie chciałam być sama, to jedyne czego chciałam. Bałam się jedynie tego, że on znowu może próbować zrobić to samo. Ale po mimo tego, nie chciałam wracać do domu, dlatego też postanowiłam powłuczyć się po mieście. Gdy tylko Ci ludzie przeszli obok mnie, delikatnie podniosłam się z ziemi przy tym też chwytając kurtkę, która znajdowała się na chodniku. Kierowałam się do centrum miasta. Nie miałam zielonego pojęcia gdzie idę, ani co mam zamiar robić. Chciałam teraz tylko pobyć sama i otrząsnąć się z tego co się wydarzyło kilkadziesiąt minut temu.
Chodziłam ulicami Miami, bez żadnego konkretnego celu. Miasto, o tej godzinie wyglądało przepięknie. Światła rozświetlały ciemną aure miasta, uwielbiałam chodzić na spacery o takiej porze. Jednak teraz nie chodziło o spacer z przyjemności. Jeżeli byłaby taka możliwość uciekłabym jak najdalej stąd tak, aby nikt mnie nie znalazł, abym pozbyła się wszystkich swoich problemów. Kiedy tu wróciłam, myślałam, że zakończyłam ten koszmarny rozdział w swoim życiu, ale jednak nie. To wszystko jakby od początku się zaczyna. A najgorsze jest w tym to, że ja nic nie zrobiłam Ryan'owi, a on jakby mści się na mnie, za nie wiadomo co.
Kiedy szłam ulicami Miami, każdy kto przechodził patrzył się na mnie jak na jakąś nienormalną. Ale to nie dziwi, bo zaczął padać deszcz, a ja tak normalnie szłam jakby świeciło słońce, w dodatku moja twarz była cała zapłakana, a ja nadal płakałam. Nie mogłam tego znieść. Kiedy tylko przypomniałam sobie, że on mnie dotykał tymi swoimi łapskami, robiło mi się niedobrze. Czułam obrzyd do samej siebie i do swojego ciała. Byłam w poważnym dołku i jedyne czego teraz, i w najbliższym czasie potrzebowałam to czyjeś pomocy. Aby ktoś mi pomógł, bo wiedziałam, że sama sobie teraz nie poradzę.
Tylko czy nie za późno to zrozumiałam?
~~~~~
Witam, co ja mogę napisać? Chyba jedynie to, że nie planowałam takiej, jakby to ująć, akcji, tak chyba akcji, no, ale wyszło jak wyszło :)
P.s Mam problemy z internetem
ask.fm/Juliaaaa235
Kolejny świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńFajny rozdzial ��
OdpowiedzUsuńCzy tylko ja mialam nadzieję ze pojawi się tam Austin???
OdpowiedzUsuńnie, nie tylko Tobie :)
Usuńświetne :)
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńDzięki Bogu że Mi się nic nie stało :))
OdpowiedzUsuńOna musi porozmawiać Austinem, on napewno jej pomoże :)/ Kama
OdpowiedzUsuńDoskonały rozdział :) pisz dalej :)
OdpowiedzUsuńDodawaj szybciutko następny. Czekam z niecierpliwością. Pozdrawiam Ula :)
OdpowiedzUsuńPiszesz coraz lepiej !��
OdpowiedzUsuńDlaczego tam do jasnej anieli nie pojawił się Austin???? Rozdział idealny czekam co bedzie dalej z dziewczyną. ;-)
OdpowiedzUsuń