***Oczami Mii***
Siedzieliśmy już dobre kilkanaście minut, na tej samej ławce w ciszy. Żadne z nas się nie odzywało, jakby każde czekało, aż te drugie się odezwie. Ta cisza mnie krępowała, ale za żadną cholerę nie wiedziałam co miałabym mu powiedzieć. Owszem, byłam szczęśliwa, że to właśnie on mnie znalazł, ale to wszystko. Wiem, że postąpiłam głupio, włucząc się sama w nocy po mieście, ale nie miałam ochoty wracać do domu. Sama, musiałam sobie to wszystko przemyśleć.
Austin, siedział oparty o swoje kolana z głową spuszczoną w dół. Nie wiem czemu, ale zastanawiało mnie o czym myśli, bo był naprawdę bardzo zamyślony. Miałam ochotę się do niego odezwać, ale nie chciałam być w pewien sposób natrętna, dlatego też pozostaliśmy w ciszy. Co chwila na niego zerkałam i widziałam, że od dobrych parunastu minut, nie zmienił on swojej pozycji.
- Mia, musisz zadwonić do swoich rodziców. Byli dzisiaj w szkole, martwią się o Ciebie. - powiedział, patrząc na mnie przelotnie. Nie wiedziałam czemu tak nagle zmieniło się jego zachowanie. Martwiło mnie to.
- Później, nie mam teraz ochoty im tego tłumaczyć. - odpowiedziałam, i zamknęłam na chwilę oczy. Chciałam chociaż na kilka sekund, nie widzieć tej rzeczywistości. Kiedy tak siedziałam, poczułam parę rąk na moich nogach. Powoli otwierając oczy, ujrzałam kucającego przy mnie Austin'a.
- Mia, wiem, że Ci teraz trudno, ale wiedz, że masz mnie i nie tylko. Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Nie jesteś sama, skarbie. - wszystko to, powiedział patrząc prosto w moje oczy. To był naprawdę cudowny chłopak, jakich teraz mało. Teraz, nie wiem czemu go tak wcześniej traktowałam, przecież on na to kompletnie niezasłużył. Przez to, że teraz się o mnie tak martwił, zapomniałam nawet o tym filmie i nie chcę pamiętać. Już mu wybaczyłam, ale nawet nie musiałam tego mówić, bo pewnie dobrze wiedział, że tak było.
- Dziękuję. - wyszeptałam, i znowu zaczęłam płakać. Nie umiałam powstrzymać w sobie tych wszystkich emocji, które we mnie siedziały.
To było zbyt wiele, ale jednocześnie dzięki temu podjęłam jedną z ważniejszych decyzji w swoim życiu. Wiedziałam, że muszę komuś powiedzieć o tym co się stało w Londynie, nie mogłam już tego dusić w sobie, ale jeszcze nie wiem kiedy i komu to powiem. Ale gdyby nawet ten ktoś mnie prosił, abym poszła na policję to tego nie zrobię. To są naprawdę niebezpieczni ludzie.
- Nie masz za co, ale musisz mi coś obiecać. - powiedział, a ja dałam mu znak, aby kontynował. - Masz już nie płakać, rozumiesz? - po jego słowach, na moich ustach pojawił się uśmiech. On naprawdę się o mnie martwił, a byłam tylko jego koleżanką, ale to właśnie dzięki niemu wychodzę już z drugiego dołku. Chociaż jeszcze nie do końca, ale jednak. On potrafił pocieszyć jak nikt inny i sprawić, że nie będzie się już tak tym przejmować. I nie mogłam nic więcej poradzić na to, że mnie do niego ciągnęło, i to coraz bardziej, czego się bałam. Bałam się tego, że zacznę coś czuć do Austin'a, a z czasem, że się w nim zakocham. Nie wiedziałam, czy zdołałabym mu zaufać.
- Postaram się. - uśmiechnęłam się, a brunet zrobił to samo.
Dopiero teraz, zauważyłam, że ma piękny uśmiech. Taki, który każdemu poprawiłby humor, na lepsze. Siedzieliśmy, a właściwie to ja siedziałam, bo Austin kucał przy mnie i patrzyliśmy sobie w oczy. Nie chciałam tego przerywać, chciałam, aby trwało to jak najdłużej to możliwe. Bałam się tego co się ze mną dzieję. Tak bardzo się tego bałam.
Austin, oderwał swój wzrok od moich oczu i zaczął rozglądać się po parku. Pomyślałam, że skrępowała go ta sytuacja. Ja również oderwałam od niego wzrok. Myślałam co mam teraz zrobić. Czy iść do domu, czy może nie.
Byłam świadoma tego, że rodzice się o mnie martwią, ale niepotrafiłabym im wszystkiego opowiedzieć, bo z pewnością zaraz chcieliby jechać na policję, a tego nie chcę. Co innego było z Austin'em, martwił się on o mnie, ale rozumiał gdy byłam czemuś przeciwna. Chociaż czułam, że z Ryan'em tak łatwo nie odpuści, a ja nie chciałam, aby pakował się w kłopoty przeze mnie.
Zaczęłam rozglądać się po parku, nie wiem czemu, ale bałam się, że zaraz może pojawić się tu Ryan. A tego bym nie chciała, bo zapewne zrobiłabym się zdenerwowana, a Austin mógłby to zauważyć. Nie chciałam, aby coś mu się stało, a wiedziałam do czego jest zdolny Ryan. Po prostu bałam się o niego.
- Słońce, chodź pójdziemy do twoich rodziców, albo chociaż zadzwoń do nich gdzie jesteś. - powiedział, Austin. On był taki kochany, używał w stosunku do mnie czułych słówek, abym tylko dobrze się poczuła. To było miłe, a nawet bardzo.
- Chodź. - wstałam z ławki, z lekkim uśmiechem na twarzy. Austin, zrobił to samo zaraz po mnie. Udaliśmy się do wyjścia z parku, cieszyłam się, że nie musiałam być w tym momencie sama. Nie wiem co mogłoby mi przyjść do głowy.
- Powiesz im? - spytał, a ja przecząco pokręciłam głową. Nie umiałabym im tego powiedzieć. Po pierwsze, za bardzo by się o mnie martwili, a po drugie, chcieliby iść na policję, a niewiedzieliby jakie to mogłoby nieść za sobą konsekwencję. A ja nie chciałam, aby komuś z moich bliskich stało się coś złego. - Czemu? Nie uważasz, że powinni wiedzieć?
- Austin, to nie o to chodzi. Oni będą chcieli iść na policję, a ja nie mogę na to pozwolić. Oni są niebiezpieczni. - powiedziałam, a chłopak nawet na mnie nie spojrzał. Najwidoczniej zdziwiły go moje słowa.
- Jak to niebezpieczni? Ty ich znasz?! - z głosu bruneta, dało się wywnioskować, że się zdenerwował, a ja tak naprawdę nie wiedziałam, dlaczego.
- Tak znam, ale najchętniej bym ich nie poznała. Może kiedyś Ci o tym opowiem, a teraz mogę jedynie powiedzieć, że poznałam ich w Londynie. - powiedziałam, po czym zerknęłam na chłopaka, który wpatrywał się w przód. Naprawdę nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Byłam świadoma tego, że może o mnie źle pomyśleć, w końcu wpadłam w takie towarzystwo, że trudno źle nie mówić. Ale trudno, będzie jak ma być.
- Mia, zaufaj mi. - powiedział, to chyba z błaganiem w głosie. Wiedziałam o czym mówił, chciał, abym mu zaufała i opowiedziała co się stało w Anglii, ale ja nie wiedziałam do końca, czy jestem na to gotowa. W końcu nikt o tym nie wiedziałam, a tak nagle, akurat jemu miałam to opowiedzieć? To naprawdę były bardzo bolesne wspomnienia, które najchętniej wyrzuciłabym z pamięci, ale nie było takiego sposobou. - Mia... - powtórzył moje imię, stając mi na drodze i patrząc się prosto w moje oczy. Czy ja naprawdę, aż tak mu się podobałam? Aż, tak mu na mnie zależało? Nie wiedziałam czy to prawda, ale za to wiedziałam, że nie potrafiłabym znów zaufać chłopakowi, ale gdy na niego tylko spojrzałam, wszystko szło w zapomnienie.
Co się ze mną dzieję?
- Austin, ja...nie wiem...to po prostu zbyt trudne... - powiedziałam, ale on nie dawał za wygraną.
- Mia, musisz to w końcu wydusić z siebie. Może nie mi to powinnaś powiedzieć, ale napewno komuś, tak. - teraz, zrobiło mi się go trochę żal. Cały czas go od siebie odpycham, kiedy on starał się mnie rozweselić, pomóc czy coś innego. Traktowałam go jak jakiegoś wroga, a on na to nie zasługiwał. Albo prościej, to ja nie zasługiwałam, żeby mnie tak traktował, tak dobrze.
- Austin, masz rację. Czuję, że to tobie powinnam to powiedzieć, nikomu więcej. Ale nie teraz i nie w tym miejscu. - czułam się niepewnie, lecz gdy tylko brunet się do mnie uśmiechnął, rozwiały się wszystkie moje wątpliwości.
***
Wchodząc sama do domu, bałam się reakcji rodziców na mają nieobecność dzisiejszej nocy. No, ale cóż jakoś będzie i wiem, że muszę się z tym zmierzyć, w końcu to moi rodzice.
- Mia, dziecko! Gdzieś ty była? Wiesz jak z ojcem się o Ciebie martwiliśmy?! - od razu gdy mama mnie zobaczyła zaatakowała mnie pytaniami. Ale nie miałam jej tego za złe.
- Przepraszam. Wiem, że nie powinnam tego robić, ale musiałam sobie wszystko przemyśleć, zmusiła mnie do tego jedna sytuacja. - oznajmiłam, trochę skłamałam, ale nie miałam innego wyjścia.
- Dobrze, że już jesteś.
Austin jest naprawdę kochany w stoaunku do niej i mam nadzieję, że to się nie zmieni, bo ona potrzebuje kogoś, kto będzie przy niej, pocieszy, przytuli i w razie konieczności otrze z policzków łzy. Oby więcej nie odpychała go od siebie. On zasługuje na zaufanie, bo naprawdę chce jej pomóc.
OdpowiedzUsuńRozdział naprawdę mi się podobał. Wiedz, że czytam Twoje cudo, tylko nie zawsze zdążę skomentować. Weny i do następnego ;*
goodnight-sweetheart-jb.blogspot.com
final-justice-jb.blogspot.com
Musisz skończyć to opowiadanie błagam! Nie zostawiaj tego tak! Proszę... :( Już wszystko zaczęło się układać.
OdpowiedzUsuńAle ja go nie zostawiam, to chodziło o drugie opowiadanie :)
UsuńSwietne :)
OdpowiedzUsuńNo wreszcie coś więcej jest po miedzy nimi
OdpowiedzUsuńZaczyna się w końcu coś po między nimi ❥ ♥ ♥ ♥
OdpowiedzUsuń